Autor: Małgorzata Bartas-Witan | Dziennikarz Polskiego Radia

 

8 dzień modlitwy

Tajemnica 3 światła – Głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia

Jest maleńkie. Jak ziarenko. To najmniejsze – ziarenko gorczycy. Zasiane głęboko – pod sercem, które jeszcze nic o nim nie wie.  Ale jest Ktoś, kto wie. Kto je sobie wymarzył. Kto otula je swoim marzeniem – że będzie największe. Przed nim niewyobrażalne perspektywy. Królowanie. W Królestwie Bożym. I nie są to jakieś bajki. To obietnica. Samego Boga. Jest tylko jeden warunek, by mogło urosnąć i wydać zamierzony, przewidziany plon – musi być przyjęte. Przez serce, które jeszcze zajmuje się wieloma innymi sprawami. Uczuciami. Lękami. Przyjdzie czas, że będzie musiało nawrócić z wielu pobocznych dróg, by zatrzymać się przy tym jedynym… ukrytym skarbie. Aby było przy nim – serce – potrzebuje serca. Twojego.

 

9 dzień modlitwy

Tajemnica 4 światła – Przemienienie na Górze Tabor

Codzienny trud. Zmęczenie. Mozolna wspinaczka. Ciągle „pod górę”. Dobrze, jeśli chociaż w doborowym towarzystwie. Kiedy znamy się jak „łyse konie”. Wiemy o sobie wszystko. No prawie. Moglibyśmy się jeszcze czymś zaskoczyć? Na dobre, czy na złe? Kiedy w końcu dotrzemy do szczytu marzeń – rozglądamy się z ulgą – „dobrze że tu jesteśmy”. Razem. Udało się nam. Mamy siebie. Zostańmy tu. Niech tak już będzie. Na zawsze… A jeśli jest coś, o czym jeszcze nie wiemy? Jeśli za tym, co właśnie zdobyliśmy, kryje się coś więcej? Ktoś więcej? Światło poznania może nas zachwycić, ale może też powalić nas na ziemię. Tak, że nie będziemy wiedzieli, co powiedzieć. Ani co zrobić. Dobrze być przygotowanym na niespodzianki. Szczególnie, gdy podejmuje się konkretną drogę. Gdy się w nią wyrusza – w tym najlepszym towarzystwie.

 

10 dzień modlitwy

Tajemnica 5 światła – Ustanowienie Eucharystii

Ja. Ty. On. My. Każdy inny. Każdy z innej strony stołu. Każdy po swojej stronie – a jednak razem. Łączy nas ten stół. Spojrzenia. Śmiech. Bezpieczeństwo. Chociaż także niepewność. Bo coś jakby się za nami „czai”…. Ale zostawmy to – teraz jest chleb i wino. Nie jest ważne, z którego miejsca wyciąga się ręka po chleb, z której strony podawany jest kielich. Ważny jest Ten, który daje. Zaspakaja głód, gasi pragnienie. Posila. Wzmacnia. Także słowem. Dziwnym. Że to już tak na zawsze. Uczta jednak się kończy. Trzeba wyjść na zewnątrz. Tam już trudniej być razem. Nakarmieni tym samym – „trawimy” po swojemu. Ale jednak mamy w sobie ten pokarm. Nawet jeśli rozproszy nas noc i ciemność. Jesteśmy posileni. Na życie. Nie tylko nasze własne. Nawet jeszcze się nie domyślamy, kto będzie korzystać z tego Pokarmu w nas.

 

11 dzień modlitwy

Tajemnica 1 bolesna – Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu

Noc. Cisza. Ale zamiast błogiego snu – niepokój. Może natarczywy lęk. A jeśli… ? Nie, to niemożliwe… A jednak…. O mój Boże….!  I co teraz będzie? Nie wyobrażam sobie tego…. Błagam…  Żeby chociaż był ktoś… Ale nie…. Nie ma komu powiedzieć. Oni mają swoje…. sny. Wszystkiego za dużo…  Najpierw upojnego kielicha pragnień, marzeń, bliskości…. A potem zdziwienia – I to już? To tyle? W ręku kielich gorzkiej samotności. A to przecież dopiero początek… Drogi, której wcześniej w ogóle nie było widać. Teraz też jeszcze nie konkretnej. Zaledwie przeczuwanej… Naprawdę nie ma tu nikogo kto wie? Kogo można by się uchwycić, przytrzymać. Może chociaż jakiś Anioł, który pocieszy, wzmocni.  Jakieś światło w mroku. Jakiś sposób, by się tak nie bać. A może by tak… nie wiedząc jeszcze – co będzie,  jednak zgodzić się – niech będzie. Co ma być. Kto ma być. Jeśli ma być. Jeśli… jest?

 

12 dzień modlitwy

Tajemnica 2 bolesna – Biczowanie Pana Jezusa

To może być słowo. Albo spojrzenie. Albo śmiech….. Wszytko jedno, gdy uderza. Boleśnie. Nakręcone albo odruchowe. Zamierzone albo ślepe. Ciało jest delikatne. Łatwo pęka pod mocniejszym uderzeniem. Powstaje rana. Jedna, druga, trzecia. Pojawia się krew. I łzy. Potem nie ma już siły. Żeby stać. Jest już wszytko jedno. Ile jeszcze trzeba wytrzymać?  I po co? I w imię czego? Dla kogo? Czy jest ktoś, dla kogo można próbować to przetrzymać? Czy ten ból może być komuś potrzebny? Ciało zranione może kogoś ochronić? To może być słowo. Albo spojrzenie. Albo łza…. Nie wszystko jedno, gdy dotyka. Serdecznie. Świadome. Ciało delikatne. Ukryte. I krew. Pulsująca. Dopiero się objawi – w kim i dla kogo. Jednak warto… przyjąć. Nawet jeśli zaboli.

 

13 dzień modlitwy

Tajemnica 3 bolesna – Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa

Róże. Jak pięknie pachną. Upojnie. Do omdlenia. Gdy się ma za dużo mącącego zmysły zapachu…. Ciernie. Jakie ostre. Boleśnie ranią. Do omdlenia. Gdy się ma za dużo wbitych… w serce. Każdy chętnie wyciąga rękę po kwiat. Ale cofa palce ukłute przez łodygę pełną kolców. A przecież to ta sama roślina. Choć dwa „światy” – to przecież jedna miłość. I różne jej odcienie. Różowy jak marzenia. Biały jak niewinność. Żółty – kolor zdrady. Czerwony – krew. Jest także owoc. Słodki. Albo gorzki. Wyhodowany – chciany albo dziki – niechciany. Róże można podarować z naręczem miłości. Ale można też pościnać i wyrzucić, jak chwast. Tak czy inaczej – to „materiał” na koronę. Chwały albo potępienia.

14 dzień modlitwy

Tajemnica 4 bolesna – Dźwiganie Krzyża

Jest prosty. Surowy. Wydaje się za duży. Nie pasuje. Na drogę… Poprzestawiał kierunki. Miało być przecież miło, łatwo i przyjemnie.  Tymczasem… Pokrzyżowane plany. W pierwszym odruchu – poczucie bycia skazańcem. A przecież był wybór. Można było inaczej. Trudno jednak żałować, gdy na tę drogę wprowadziło pragnienie. Skrzyżowane spojrzenia. Serce nieoczekiwanie skaczące z radości. Nić porozumienia. I teraz przykuwa. Ręce nie wyciągają się ku niemu same.  Ale nie mogą się od niego oderwać. Delikatne, drżące, dotykają go niepewnie. I o dziwo – znajdują w nim oparcie. Trzymają mocno. Nawet gdy powala. Spotkanie na rozstaju – skrzyżowanych dróg. Pod nim. W Jego cieniu – Jego blasku. Zamiast rozpaczy – nadzieja. Błogosławieństwo.